piątek, 27 stycznia 2012

escape to the countryside

Pogoda jak  przystalo na australijskie lato/w Zachodniej Australii/.
Wczesnym rankiem wyruszamy za miasto . Wracamy po poludniu to jest ok.13- tej ,bo nie  mozna wysiedziec  i trzeba sie schronic w klimatyzowanym pomieszczeniu.


Adrian w swoim zywiole,doskonale sobie radzi lewa reka z odrobina prawej.Prawa to ja , bo jak zlapal sie zolw to musialam sie z nim szarpac,a on skubaniec gryzie.
Nakrylam go szmatka i jakos uwolnilismy go.
Bylo bardzo fajnie,ale zapomnialam mazidlo na muchy a wierzcie mi  australijskie muchy bardzo gryza.

to jedna z atrakcji nad rzeka, ja juz wuroslam z tego


lowca rekinow  przygotowuje sprzet ,tylko czy on musial sie rozlozyc na moim kudlatym dywanie

prowadzenie auta to fizykoterapia na paluchy.
Wszystkie zlapane rybki wrocilu do rzeki,bo nie ma kto ich skrobac,ja niestety moge usmazyc,ale nigdy nie czyscilam ryb i nie bade sie tego uczyla.

Kochani to moj 100 post.

6 komentarzy:

  1. zagladnelam na Twoj blog, bo znalazlam go u Czarnego Kota...spodobal mi sie bardzo..wiec jezeli pozwolisz to bede podgladac...pozdrawiam z and wenezuelskich

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje z okazji jubileuszu 100 posta, złapania i wypuszczenia żółwia i sportowego połowu ;) U mnie też piękne słońce od samego rana tyle tylko, że temp. -10 ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. 100 lat z okazji 100-ego wpisu!
    U nas przyszly mrozy. Sniegu nie ma duzo, ale od wczoraj -15 w nocy a ma byc zimniej w ciagu tygodnia. Za to wrocilo slonko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sheba co najmniej 200 następnych
    z Twoimi zdjęciami,
    tekstami
    i z Twoją radością życia :)))

    ściskam gorąco chociaż u mnie minus 10,
    maja

    OdpowiedzUsuń
  5. oooo...jak ja dawno u Ciebie nie byłam..kolejnych pościków zyczę

    OdpowiedzUsuń
  6. Oby tych wpisów było jak najwięcej- dziękuję,że do mnie zajrzałaś, bo dzięki temu odkryłam Twój blog-idę buszować po nim dalej, serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń