niedziela, 24 sierpnia 2014

Czas....


No i znowu minely nastepne urodziny. Nic mnie tak nie przeraza,jak to ze bede niedolezna. Zmarchy to nic takiego, mozna sie ich pozbyc,ale  ta niemoc,brak sily w rekach,coraz gorszy wzrok. Z tym wzrokiem to pan Bozia wie co robi, nie widzimy swojej starosici tak fotograficznie.  Kochani 66 lat to juz jest troche,ale ja jeszcze nie  pozwalam sobie na starosc.Moj wiek widze tylko po moich dzieciach  40 i 37  lat .  Lubie dobrze wygladac,ladne ciuchy. Nie ma dla mnie czegos takiego jak lazenie po domu w jakis starych porozciaganych ciuchach, tlustych wlosow,brak podstawowego makijazu. W tym roku australijska zima bardzo dala mi sie we znaki,ale nie chorowalam,nie wiem co to jest katar. Dokuczal mi tylko moj reumatyzm. Ostatnio corac wiecej slonca,wrocilam na rower . Czasami czuje sie tak jak by mi ubywalo lat a nie przybywalo. To jednak prawda,ze na starosc dziecinniejemy  /jak  Benjamin Button/.Jednym z objawow starosci ,to chec na slodycze, wlasnie mialam taki i musialam pojechac i kupic cos slodkiego.Najleprze dla mie sa lody,albo sernik na zimno. Uraczylam sie serniczkiem. Wieczorem wybiegam psa sasiadki i bedzie po kaloriach.
Portret kobiety niepoddajacej sie starosci.

Za pare lat bede wygladała tak jak te banany w tle,ale to nie jest straszne.Straszne jest to,ze nic na to nie mozemy poradzi i trzeba sie z tym pogodzic.