To jest typowa droga za miastem
Zbiornik wodny powstal ze spietrzenia wody w Helena River
tylko klony przypominaja,ze to juz prawie zima
to jest lilli pilli - przysmak aborygenski
w smaku przypominaja jabluszko,sa soczyste i doskonale gasza pragnienie
drzewa trawiaste zwane Black Boy.
ostatnie kwiatki
stary hotel,gdzie daja fajnie zjesc
czkamy przy piwku
i muzyce
na pieczonego baranka
podwieczorek byl wlasny
nie dalo sie nie podzielic
ja zawsze przytulam sie do drzew
uwielbiam te golasy
typowy australijski busz
i jak tu nie kochac zycia.
Mój syn byłby zachwycony taką wycieczką, ja zresztą też :) Tak miło ogląda się te twoje zdjęcia. Dziękujemy za kolejną podróż w tak bardzo odległe dla nas strony :) My już dokładnie za miesiąc wyruszamy na wakacyjną podróż po Polsce, syn już robi trasę, pierwszy punkt Warszawa :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCiekawa podróż, drzewa golasy fascynujące. Tylko ciągle nie mogę sie połapać w tej (przewrotnej?)jesiennej wędrówce :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!, bo dziś było naprawdę ciepło :-)
Tez bym zjadla takiego pieczonego baranka.
OdpowiedzUsuńTak zupełnie przez przypadek tu trafiałam i ... pozostanę na dłużej, bo: cudowne widoki z Australii, za którą wzdycham od "małego", Twój optymizm i radośc z życia - dowód na to, że ani młodość, ani wiek dojżały nie ograniczją człowieka:-))
OdpowiedzUsuń